środa, 31 grudnia 2014

Życzenia i info

Życze wam w tym nadchodzącym roku dużo szczęścia, radości, miłości, dobrych wyników w nauce, żeby ten rok był lepszy niż 2014 i żeby spełniło się wasze marzenia. 
Co do rozdziałów: 
5 rozdział - 01.01.2015 
6 rozdział - 03.01.2015 
7 rozdział - 04.01.2015 
8 rozdział - 06.01.2015 
A potem rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu, może cię sobie wybrać dzień tylko nie mogą być to środy bo mam dużo zajęć. Chciałam jeszcze wyjaśnić jak chodzi o rozdziały Tomas to inaczej Goryl, żeby nie było nie porozumień. 
Madzia 

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 4

Pisanie kursywą- wyobrażenia jak ma się podane  narkotyki.

Narkotyk pomknął żyłami ku sercu dziewczyny a potem wprost do mózgu. Zapadła w rozkołysaną czerń...

Balansowała na czubkach palców związanymi czarną jedwabną szmatą zawiązaną wysoko nad głową. Włosy lśniące jak płynne złoto spływające po nagich ramionach aż po talie. Powiew wiatru zaburzył cienkie zasłony spływające z sufitu niczym deszcz Zafalowały dookoła niej różowe sutki delikatne jak płatki fuksji. Opaska z jedwabiu znajdująca się na jej ustach stłumiła jej jęk.
On pojawił się znikąd, ale poczuła jego obecność całą sobą. Stanął tuż za nią, odgarnął palącą dłonią włosy z jej karku i pocałował gładką skórę nad obojczykiem. Drugą dłonią zgarnął jej pierś. Jęknęła czując jak nogi uginają się pod nią, a  podbrzusze rozpiera ją fala pożądania. Nagle zgarnął ją ramieniem i wsuną miedzy jej uda dwa palce do śliskiego, ciepła, a ona...
Ona wygięła się w łuk i pojękując cicho i błagalnie...

- Coś ty jej podał ?- spytał Diego, który na rozkaz szefa przesiadł się do jego samochodu. Patrzył na dziewczynę, która wierci się z bólem na siedzeniu.
- Złoty Pył- odparł Leon, przytrzymując dziewczynę za ramiona aby nie spadła z siedzenia. 
-I to tak działa?
- Nie wiem nie sprawdzałem na sobie- odburknął 
- Może powinieneś- zażartował lekarz- Czego ode mnie oczekujesz? Że ją za spokoje?
Tym razem przez twarz szatyna pokazał się uśmiech, ale za raz znikł.
-Że ją przesłuchasz.
-Tutaj? W samochodzie? Nie mogłeś poczekać aż dojedziemy?- spojrzał oschle na Leona tylko Diego mógł krytykować szefa i uchodziło mu to na sucho. Bo Leon lubił czarnowłosego i ufał mu bezgranicznie, ale teraz zmroził go wzrokiem.
-Nie mogłem
Rzucił polecenie kierowcy i samochód stanął. Diego objął nadgarstek dziewczyny aby sprawdzić jej puls.
-Suchaj Leon ja nie wiem jak ten narkotyk regule z acetylenem.Może jej serce wysiąść w każdej chwili. 
-Więc będzie miała przyjemną śmierć. I tak jest już martwa. Zaczynaj.
Diego po kręcił głową przeciwnie, ale bez żadnych protestów wyją torbę lekarską i wstrzyknął ściśle odmienną wersie acetylenu sodu. Dziewczyna szarpnęła się jak w agoni i opadła z piskiem na siedzenie samochodu.

Ręce związane na nadgarstku zaczęły ją rwać trudnym bólem. A on zadawał pytanie za pytaniem. Ona odpowiadał pod siła narkotyków i wiła się po całym siedzeniu. Ból jej narastał, a ona jęknęła tak głośno że aż jej szmata spadła , która była na jej ustach, ale on bawił się nią bez litości.

Kwadrans później obaj mężczyźni spojrzeli na siebie znacząco 
-Ona naprawdę nic nie wie - powiedział na głos Diego tego po czym się dowiedzieli znaczy nie dowiedzieli- Albo zadawaliśmy nie właściwe pytania, ktoś mógł ją wysłać pod byle pretekstem podrzucił jej narkotyk by kurier mógł ją zidentyfikować...
- To od początku wydawało się zbyt oczywiste- przerwał mu Leon- Zgubiony plecak, po psuta taksówka, kurier i działka narkotyków których nie ma jeszcze na rynku. Mnie interesuje jedno jak nasz kolega Tomas znalazł tak szybko to co nas teraz interesuje, Dlaczego nie szukał po kieszeniach w  portfelu, tylko akurat za okładką w notesie. 
-Podejrzewasz że Tomas pracuje dla kogoś innego?
Leon zmierzył pytającego wzrokiem.
-Ja nie podejrzewam. Ja mam pewność co do niej... Spojrzał na wijącą się dziewczyne na siedzeniu-jeszcze tej pewności nie mam 
-I co z tym fantem robimy?
-Poczekamy. Tym czasem budz ją wyspała się wystarczająco 
                       Ludmiła
Siedzę na krześle w gabinecie mojego szefa i czekam aż przydzieli mi moje zlecenie. 
-Ale wiesz że ta misja jest bardzo ważna i delikatna. 
-Tak delikatna jak to co ma pan po środku w spodniach.
-Ludmiła nie rób sobie jaj, tym zajmiemy się później. Musisz uwieźć Federica Verdasa. 
-Dobrze da się zrobić 
- Dobrze uważaj na siebie a teraz możemy przejść do tego drugiego zadania. 
-Oczywiście. Podeszła do niego i klękneła, rosuneła rozporek i zrobiła swoje...
                              Federico
Pieprze właśnie jakąś dziewice, ale jest tak słaba że będę musiał iść jeszcze do burdelu. 
-Ała Federico to boli zwolnij Proszę.
-Nie chciałaś żebym cie rozdziewiczył to teraz masz.
Zepchneła mnie z siebie i uciekła.
Oł jea wiedziałem jak mam się jej pozbyć, pójdę się odświeżyć i pójde zaspokoić swoje potrzeby.
C. D. N.
Hej nie było 10 komentarzy pod po przednim ale ważne że są chociaż 8. Jak widzicie dodałam fedemiłe i ona będzie zboczona jak już zauważyliście. Diego jak się skapneliście to lekarz a Federico to brat Leona. Przepraszam za błędy. 
W następnym rozdziale:
Co bedzie dalej z Viola? 
Czy Fedemiła się spotka? 
To w następnym rozdziale 
7komentarzy=next. 




niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 3

-Diego - zwrócił się do ciemno okiego mężczyzny który stał obok.
-Wsadcie ciało do bagażnika, a ją zmierzył ją od stóp do głów  chłodnym wzrokiem. A z nią pogadamy po drodze, posprzątajcie tutaj- rzucił Gorylowi i odwrócił się na piecie i ruszył w strone schodów. Jeden z mężczyzn zwanym Diegiem klękną nad mężczyzną który nie zdążył uciec i wyjął z jego marynarki portfel i dokumenty.Violetta poczuła jak żółć pod chodzi jej do gardła, jękneła mimowolnie i odwróciła twarz w drugą stronę.
-Takaś delikatna, trzeba było nam go nie wystawiać. Wstał chwycił ją mocno za ramiona i po ciągną w stronę schodów nie stawiała oporu nawet przez myśl jej to nie przyszło. Bała się tak strasznie jak jeszcze nigdy w życiu. Nawet tamtego dnia przed dwoma laty, gdy do domu zapukali policianci nie była tak przerażona jak teraz. Wyszli z podziemia, Violetta zdążyła spojrzeć oczami pełnymi łez, gdzie się znajduje i została wephnięta do samochodu od razu zatrzasneła się blokada drzwi. Otarła wierzchem  dłoni łzy i ujrzała na przeciwko siebie szatyna. Siedział rozparty wygodnie i patrzył na nią.
-Ta blokada to dla twojego bezpieczeństwa. Za nic nie chce żebyś wypadła i zrobiła sobie krzywdę-zakpił i ta kpina dobrze podziałała na Violette wyprostowała się j spojrzała na niego wzrokiem pełnym grozy.
-O już lepiej -Uniósł kącik ust w uśmiechu, który jednak nie sięgną oczu. -Może teraz porozmawiamy spokojnie i bez histerii i powiesz to co mnie interesuje. Więc...
-Wiem wiem-przerwała mu gniewnie. Kto mnie przysłał? Wyjaśnie to panu, a przy najmniej będę próbować.
-Ja jestem nikim. Nikim ważnym przy najmniej dla pana. Studiuje biologie na uniwersytecie po zajęciach chodze na siatkówke. Wracam właśnie z treningu gdy...
-Czy wiesz co my z tobą zrobimy?-wpadł jej w słowo takim tonem że aż się skuliła z przerażenia.
-Proszę mi uwierzyć- powiedziała z drętwiącymi ustami.
-Kochanie-,zaczął z zwodniczą miękkością- Wychodzisz na spotkanie kurierowi on niespodziewanie popełnia samobójstwo, po czym ty jeśteś jedynym światkiem prócz mnie i moich ludzi. A teraz próbujesz mi wmówić że nie masz z tym nic wspólnego. I w tym akurat dniu spieszysz się do domu bo rodzice czekają na ciebie z kolacją?- powiedział z ironią. Violetta cofneła się z przerażenia  jakby ją uderzył.
-Wszystko by się zgadzało proszę pana-zaczeła niepewnie i cicho podnosząc na niego swoje za czerwienione oczy -Oprócz tego że ja nie mam rodziców. Zapadła cisza ilustrował uważnie jej twarz, a ona wytrzymała jego spojrzenie.
-Nie znam mężczyzny, który po pełnił samobójstwo, tak szczeże nikogo  ty nie znam. Przyjechałam tu niesiąc temu i wynajmuje kawalerke sama.
-Możecie mnie zabić nikt o mnie nie będzie pamiętał-odwróciła twarz w strone okna nagle taka daleka i obojętna.
-Sprawdzimy to. Odezwał się półgłosem i niespodziewanie miękkim głosem, ujął ją za ramię. Spojrzała na niego zaskoczona a za razem ciekawa, w momęcie gdy wbijał po przez materiał jej bluzki igłę. Nim zdążyła się wyrwać nacisnął tłok strzykawki.
C. D. N
Hej przepraszam że wczoraj nie byłi rozdziału ale byłam zajęta. Dzuękuje wam za po przednie komentarze i że się dodajecie do obserwatorów. Mam do was pytanie chcecie żebym do dała jeszcze tu fedemiłe? Piszcie w komentarzach.
10 komentarzy= next nawet jutro.

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 2

- Bierzcie ją- padł rozkaz. Bez oporu dała się postwić na nogi. Dwóch trzymało ją za ramiona a trzeci stał naprzeciwko niej. Czuła że za chwile umrze, że za chwile ją zabiją jak psa - Kto cię przysłał - pytanie dotarło do  otepiałego umysłu po dłuższej chwili. Nie wiedziała o co chodzi, kto miał ją niby przysłać.
- Kto cię przysłał- powtórzył pytanie niskim dzwięcznym głosem, w którym brzmiała śmiertelna groźba.
W innych okolicznościach Violettcie podobał by się ten mężczyzna nie tyle co przystojny a wręcz piękny , do tego jeszcze ten głos taki pocjągający, lecz teraz pragneła tylko jedengo wydostać się z tamtąd i uciec jak najdalej od niego.
- Powiesz tu i terz po dobroci czy mam cię zmusić- szmaragdowe oczy zawęziły się w szparki uniósł broń do czoła dziewczyny. Zachłysneła się odechem zaczeła wyrzucaćz siebie potok słów.
- Nikt! Proszę! Wracam z treningu do domu. Zginą mi plecak szukałam go i spóźniłam się na autobus, taksówka się po psuła. Musiałam... Zbiegłam tutaj i ten człowiek... I wy  I pan. A potem on strzelił sobie w głowe. Nie chciałam uciekać, ale prosze mi uwierzyć nic nikomu nie powiem tylko prosze mnie puścić. Ja...
Puścił ją - zrobił to o co prośiła
- Perzeszukać ją- rzucił do stojącego obok mężczyzny, postura i wyrazem twarzy przypominającego Goryla. Ten schował broń i bez ceregieli obmacał ją, szczególnie pilnie szukając czegoś miedzy jej nogami. W następnej chwili wyrwał jej z rąk plecak, wysypał całą zawartość plecaku na ziemie klękną i szukając czegoś co mogło by ich zainteresować. Wziął do ręki notes i zdjął skurzaną zakładkę i wyciągnął za niej mała paczuszkę i strzelił dziewczynę na odlew w twarz. Krzykneła i złapała się za obolały policzek.
- Nic nie wiesz?!Nikt cię nie przysłał?!-wrzasną machając jej przed oczami paczuszką.
-Patrz szefie. Złoty pył.
Żucił szmaragdo okiemu paczyszkę i chciał znowu ją uderzyć w twarz, ale Leon złapał go za nadgarstek i wszasną
- Wystarczy
Goryl prychną nie zadowolony najwidoczniej lubi bić. Violetta odetchneła z ulgą i podniosła rękę do obolałego policzka. Szmargdooki spojrzał na nią tak samo jak na tamtego.
- I tak powiesz wszystko co chce wiedzieć - stwierdził.
C.D.N
Macie rozdział drugi mam nadzieje że wam się podoba dziękuje za komentarze pod ostatnim. Przepraszam za błedy pisałam na telefonie.
3 komentarze=next nawet jutro.
Madzia

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 1

Violetta szła szybko pustymi ulicami Warszaw, mając duszę na ramieniu i oczy dookoła głowy. Dochodziła północ i nie była to odpowiednia pora na spacer po parku. Ale przecież musiała się jakoś dostać do domu. Taksówka pospuła się na skrzyżowaniu, a na przystanku przecież nocować nie będzie. Violetta przyśpieszyła kroku, teraz najgorsze biegnące pod ulicami przejście podziemne, którego zawsze się obawiała. Zbiegła po schodach i szła szybko ściskając w ręku swój plecak. Była w połowie drogi, gdy... zwolniła kroku.
Ktoś zbiegł po schodach.
Mężczyzna! Facet w pustych podziemiach o północy
,, Idz jak gdy by nic" Z jednym dam sobie radę- zapewniała siebie w myślach
Tamten na szczęście nie był nią zainteresowany, pobiegł ku drugiemy wyjściu tunelu. Nawet na nią nie spojrzał, zupełnie tak jak by przed kimś uciekał.
Nagle stanął
Violetta odwróciła sie do niego twarzą i zastanawiała się co ma zrobić. Z góry było słychać jak ktoś biegnie w strone schodów.
A mężczyzna wyją pistole przystawił sobie lufe do głowi i powiedział
-Masz mnie Leon, ale nie do końca i strzelił.
Violetta krzykneła z przerażenia bo widziała tylko krew i odłamki mózgu. Usłyszała jak ktoś schodzi po schodach. Ukryła sie za ścianą, myśląc, że jej nikt nie znajdzie...
C.D.N
Hej tu madzia macie pierwszy rozdział, man nadzieje że wam się podoba.
2 Komentarze=next

Powitanie

Cześć tu Madzia nie którzy mnie już znają. Z mojego pierwszego bloga http://castilovioletta.blogspot.com/
Będę tu pisać opowiadanie o Leonettcie ale całkiem inne jak na pierwszym blogu.
Prolog pojawi się już dziś.

                                                                                             Madzia

Prolog

Ona- Niewinna, spokojna. Studentka mieszkająca w Warszawie, nie mająca w tym mieście nikogo, ponieważ jej rodzice zgineli w wypadku i nie dawno się tu przeprowadziła.Nazywa się Violetta
On- Niebezpeczny, tajemniczy. Szef mafi. Nazywa się Leon i mówi że nie umie kochać.
Czy tych dwójke coś połączy? Milość, tajemnica czy nienawiść?
C.D.N
Macie prolog
1 komentarz=next
Example 3