czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 5

Violetta 
Obudził ją własny jęk, jej ciało drżało z szoku i przerażenia. Zęby szczękały jak w febrze. Próbowała wyprostować się i unieść do górę głowę, ale na marne upadła na skórzane siedzenie samochodu.
-Leż spokojnie- usłyszała głos mężczyzny ze snu i mimo woli z przerażenia zacisnęła uda
-Nie! Nie rób mi krzywdy!- chciała mu wykrzyczeć w twarz, ale jej usta odmówiły posłuszeństwa.
Mężczyzna po chylił się ku dziewczyny i dotknął jej zimnego nadgarstka i zmierzył puls., ale Violetta jeszcze pod wpływem narkotyków zrozumiała to inaczej. W oczach dziewczyny zawitały łzy. On ją teraz... On ją ...
-Proszę- w końcu pokonała lęk i szepnęła. 
-Proszę nie rób mi krzywdy. 
Uniósł wysoko do góry brwi i teraz dopiero zrozumiał czego dziewczyna się 
obawia, po kręcił  przecząco głową i cofną sięna swoje wcześniejsze miejsce, twarz skierował na okno. 
Spróbowała usiąść prosto i po wielu próbach, na które on nie zwracał uwagi i wkońcu jej się to udało. Ziezdzali z asfaltówki na polną drogę by po chwili zagłębić sięw las.. Violetta po raz kolejny tej nocy zesztywniała z przerażenia.
-Czy pan mnie-pytanie nie chciało przejść przez jej zachrypnięte gardło... Czy pan mnie zabije? Wyrzuciła wręście z siebie. On spojrzał na nią obojętnie.
-Nie nie jestem mordercą- spojrzał na nią i ujrzał w jej oczach nadzieje. -Zazwyczaj nie - nadzieja znikła z jej oczu tak szybko jak się pojawiła. 
Samochódł stanął a za nim kolejny, z tego drugiego wyszło czterech mężczyzn. Violetta na widok ,, goryla", znieruchomiała i dotkneła ręką spuchniętego policzka. Bała się go najbardziej z nich wszystkich. Goryl żucił jej ponure spojrzenie i podszedł do bagażnika wyjął łopaty i podał je reszcie, lecz sam oparł się o drzwi kierowcy i zapalił papierosa. Ale ciągle patrzył na nią, lecz Violetta unikała jego wzroku. 
Leon oparty o swój samochód ze splecionymi rękami na piersiach. Pozornie nie zwracał uwagi na tych dwoje, ale w rzeczywistości... Musiał sprowokować jedno albo drugie, a najlepiej oboje. 
Lein po prosił Diega.
-Trzeba do pilnować żeby nie spartolili roboty. Zajmji się tym.- powiedział patrząc na sylwetki kopiące w ziemi.
Lekarz ruszył w ich kierunku, a Leon poszedł w przeciwnym kierunku i wyjął z kieszeni spodni telefon, ale nie zamierzał do nikogo dzwonić. Chiał zostawić dziewczynę na łaskę Tomasa i zobaczyć co będzie dalej. Nie musiał długo czekać, Tomas zgasił papierosa i obejrzał się na szefa że szef nie zwaracał na nich uwagi. Podszedł do Violetty, ta znieruchomiała i oplotła się ramionami. On zaś chycił ja za spuchnięty policzek, a ona aż przygryzła wargę żeby nie krzyczeć z bólu. Drugą ręką zaś chwycił ją za pierś, chciała krzyknąć ale...
-Milcz- uciszyło ją. Pewnie że nie wypowiedziała z siebie ani słowa. A on wpił się w jej usta i wpechną jej język tak daleko, że starciła odech. Wytrzymała aż skończył.
-No to lubię- zaśmiał się cicho.
-Obić wam tylko buzię i już jesteście grzeczne. Teraz dam ci spokój, ale gdy dojedziemy na miejsce, mnie i mojego fiuta masz jak w banku- zmaruczał jej wprost du ucha. Puścił ją wreście i odszedł. A dziewczyna schowała sie do samochodu. Była pewna że ten człowiek,  dotrzyma obietnicy.
Wiedziała że gdy dojadą na miejsce co kolwiek to znaczy nie skończy się na wepchaniu języka do gardła. 
Co robić? Co robić? 
Uciekać powiedziała jej podświadomość
Spojrzała prze szybę i zobaczyła goryla opartego o swój samochód, palącego papierosa, a szmaragdo okiego nie było widać. Otworzyła cichutko drzwi i wysiadła na czworaka, pełzła do zaroślin do których była długa droga. Spojrzała za siebie, nadal nic goryl nadal pali a szmaragdo okiego nie widać. 
Może by ta ucieczka się udała gdybybyła bardziej cierpliwa i opanowana, a może gdyby uważnie ją nie obserwowała para oczów o kolorze szmaragdu. Ale ona nie była cierpliwa, a Leon nie był taki głupi. Zerwała się na równe nogi i rzuciła się do szaleńczego biegu, w momęcie gdy on zamierzał jej w tym przeszkodzić. W tej samej chwili Goryl dostrzegł że nie ma już kogo pilnować i poszedł do bagażnika wyją pistolet i na mieżył dziewczyny głowę i... Leon w ostatniej chwili wyrwał mu broń i sam na celował i po ciągnął za spust. Padł strzał...

Hej tu ja Madzia. Macie rozdział piąty mam nadzieje że wam się podoba. Przepraszam że nie ma fedemiły ale będzie w następnym rozdziale i zamierzam też do dać one shota. Może być? .
Co do rozdziału 
Jak już wiecie. 
Tomas to inaczej Goryl
Viola ucieka.
 Jak myślicie co będzie dalej? 
Tego dowiecię sié w następnym rozdziale
10 komentarzy=next 

17 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział.Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow już nie moge się doczekać jutra

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow..Genialny :D
    Ale zafascynował mnie ten blog ...Łał ♥♥
    Tomas zboku odwal się od niej :( !!!!
    Czyli to Leon do niej strzelił ??
    Pozdrawiam...
    I czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem super! ^^
    Jak z resztą zawsze! :3
    Nie mogę doczekać się nexta! <3
    Pisz szybko! *.*
    Zapraszam:
    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział !!!
    Nie mogę się doczekać następnego !!!!
    Czytałam już wiele blogów ale muszę przyznać że ten jest boski !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale emocje...
    Nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio. Ciekawe do kogo strzelił Leon...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nalepszy blog ever. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na next'a.
    Rozdział zajebiaszczy <3

    'Tina :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy to opowiadanie jest pisane na podstawie ksiazki?? Bo ta historia jest mi już znana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ale bédzie całkiem inaczej potem niż w książce.

      Usuń
    2. W takim razie mam nadzieje na zaskakują wydarzenia. I mam takze nadzieje ze zakonczysz inaczej niz w ksiazce. Czekam na next.

      Usuń
  11. Bosski dzisiaj zaczęłam czytać nie mogę się doczekać nexta :*

    Blair <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity rozdział.!
    Czekam na więcej.! <3

    OdpowiedzUsuń

Example 3